Obejrzałem niedawno social network i wzięło mnie na przemyślenia, że coś jest jednak niesamowitego w tym banalnie prostym pomyśle. Sam łapię się na tym, że spędzam tam za dużo czasu, więc od pewnego czasu usuwam komentarze uzależnionych, którzy informują całą społeczność znajomych o swoich dziennych rutynach. Towarzystwo zatem mocno przetrzebione, a jednak zaglądam tam nadal. Ostatnio dwie rzeczy rzuciły mi się w oczy. Są takie pary, co zdaje się rozmawiają ze sobą poprzez „lubię to”, albo komentarze. Ciekawe o czy rozmawiają w realu?
To lans jest, pytam? Wygoda? Nie wiem, kiedyś wstawiałem sekretne anagramy dla mojej dziewczyny na gg, może to w sumie to samo, tylko bardziej z duchem czasu.
No i ostatnia rzecz, ostatnio zmarł przyjaciel FBC, pojawił się o tym komunikat oraz zaproszenie na spotkanie poświęcone jego pamięci. – Jedna osoba lubi to... jakoś to dziwnie wyglądało.
600 milionów ludiz na konto na fejsie, ile pozytywnych rzeczy można byłoby zrobić z takim potencjałem w zamian za czytanie pierdół o tym co ostatnio zjedli znajomi.
wtorek, 25 stycznia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
Ja mam takie rozkminy za każdym razem jak wchodzę na fejsa.I do tej pory nie udało mi się znaleźć racjonalnego wytłumaczenia działania niektórych osób na fb,jakim jest wspomniane we wpisie wypisywanie w postach swojego szczegółowego planu dnia albo okazywanie miłości poprzez 'lubię to'.No cóż,pozostało mi się z tego śmiać..albo raczej płakać. ;) Pozdrawiam! i do zobaczenia na koncercie ;)
Taaaak. "Lubię to", "lubię sramto" i profile krwawych morderców, o których wieczorem słucha się w wiadomościach, niewinnie zawieszone w sieci...
coś chyba annalisa tylko muzą ostatnio żyje. mały ruch o mały. a może do kina nie chodzi już wcale ;-)
ostatnia notka z przed roku.
Ciche dni?
Prześlij komentarz